Wczoraj Poseł Jacek Sasin odbył prawdziwy rajd po rozgłośniach radiowych i innych mediach. Przy każdej okazji zadawał podobne pytanie. Postanowiłem udzielić na nie odpowiedzi. Odpowiedzi z mojego punktu widzenia.
…zastanówmy się, czy to nie jest sprawiedliwe, że ci, którzy zarabiają więcej, dzielą się w większym procencie z państwem niż ci, którzy zarabiają mniej i którym brakuje rzeczywiście, żeby zaspokoić najważniejsze potrzeby życiowe? Dzisiaj jest odwrotnie. Dzisiaj, proszę sobie wyobrazić, mamy w Polsce taki system podatkowy, gdzie ci zarabiający najwięcej płacą relatywnie mniejsze podatki od tych, którzy zarabiają mniej, bo nie płacą chociażby składek na ZUS w momencie, kiedy osiągną dochód roczny powyżej 120 tysięcy. Takie patologie trzeba wyeliminować.
Panie Pośle. Przede wszystkim nie uważam, że system podatkowy oraz związany z zabezpieczeniem społecznym i zdrowotnym jest patologią. To zbyt daleko idące słowa. System zabezpieczenia społecznego, przynajmniej w teorii, oparty jest o umowę międzypokoleniową. Ja pracując, łożę na ten system emerytalny, a dzięki moim wnukom będę otrzymywał w przyszłości emeryturę. Oczywiście ostatnio to działa tylko w teorii, bo w praktyce od lat pieniądze wkładane do systemu nie wystarczają na pokrycie bieżących wypłat.
Idąc dalej, uważam, że nie jest sprawiedliwe okładanie podatkiem w znacznie większym stopniu tych, którzy zarabiają więcej dzięki swojej pracowitości i zaradności. Takie osoby wielokrotnie całe lata poświęcają na zdobycie wykształcenia i doświadczenia. Zwykle pracują znacznie dłużej niż 8 godzin dziennie. Pracują dla siebie i swoich dzieci. Każdy z nas ma identyczny start w chwili urodzenia. Niektórzy ciężko pracują, a inni wolą mieć więcej czasu wolnego.
Zacznijmy od tego, że to na państwie spoczywa obowiązek opieki socjalnej. Poza tym chciałem przypomnieć, że pobieranie podatków od dochodów pozwalających jedynie na zaspokojenie najważniejszych potrzeb życiowych jest nie tylko nieetyczne, ale także wprost sprzeczne z prawem. Trybunał Konstytucyjny już w ubiegłym roku takie stanowisko potwierdził. Kto zatem tworzy patologię?
Obecnie od dochodów z pracy i dochodów pokrewnych przekraczających nieco kwotę 120.000 zł brutto rocznie, nie są pobierane składki ubezpieczenia społecznego. Zostało to wprowadzone po to, by nie obciążać zanadto systemu zbyt wysokimi wypłatami. W tej chwili postuluje się, by to ograniczenie co najmniej przesunąć znacznie dalej albo zlikwidować całkowicie. To jeden z celów, oprócz uproszczenia systemu, proponowanego jednolitego podatku. Pytanie zasadnicze brzmi, czy wraz z przesunięciem granicy zwolnienia zostanie przesunięta górna granica otrzymywanych świadczeń? Czy podupadając na zdrowiu, za kilkanaście lat będę mógł liczyć na zasiłek chorobowy albo rentę odpowiednią do moich poprzednich zarobków? Czy będę mógł liczyć na odpowiednią emeryturę? Czy system zabezpieczenia społecznego będzie w jakikolwiek sposób powiązany z płaconą daniną? Wszak ZUS przy okazji ostatnich konsultacji wskazał na rozwiązanie ograniczające się tylko do minimalnej emerytury „obywatelskiej”, uzależnionej jedynie od osiągnięcia minimalnego stażu pracy.
Nie oczekuje odpowiedzi na moje pytania, bo w praktyce ją znam…