Będę jadł jabłka. Tyle samo co dotychczas.

By | 16 sierpnia 2014

jablko

Po zamknię­ciu gra­nic Rosji na nasze pro­duk­ty rol­no-spo­żyw­cze, wszyst­kich ogar­nę­ła naro­do­wa histe­ria kupo­wa­nia i poże­ra­nia dodat­ko­wych jabłek. Mie­sza się wiel­ka poli­ty­ka z eko­no­mią i chę­cią pomo­cy gru­pie współ­o­by­wa­te­li, któ­rzy za biz­nes przy­ję­li sobie sadownictwo.

Poli­ty­cy nama­wia­ją do wspie­ra­nia sadow­ni­ków i pro­du­cen­tów innych owo­ców. Mamy kupo­wać ich pro­duk­ty i zmie­niać swo­je przy­zwy­cza­je­nia. Po raz kolej­ny za czy­jąś poraż­kę biz­ne­so­wą mają zapła­cić wszy­scy podat­ni­cy. Tym razem nie za pośred­nic­twem fisku­sa ale bez­po­śred­nio. To mi się nie podoba!

Czy jak już zje­my wszyst­kie jabł­ka to mamy wziąć się za wie­przo­wi­nę? Co póź­niej? Nabiał? Jak już to wszyst­ko zje­my to sta­ty­stycz­ny Polak będzie wyglą­dał jak prze­cięt­ny Ame­ry­ka­nin. Nad­pro­duk­cja żyw­no­ści wyni­ka­ją­ca z klę­ski uro­dza­ju plus dodat­ko­wo woj­na gospo­dar­cza to pomysł na zro­bie­nie nowe­go inte­re­su. Od lat nasz kraj przo­du­je w sprze­da­ży nie­prze­two­rzo­nej żyw­no­ści. To co wyro­sło natych­miast sprze­da­je­my. Wyda­je nam się, że robi­my świet­ny biz­nes. Mamy rację – wyda­je nam się.

Z całą pew­no­ścią zakła­dy prze­twór­stwa mają już pomysł na wchło­nię­cie nad­wy­żek pro­duk­cyj­nych. Z jabłek zro­bią zagęsz­czo­ne soki, któ­re mogą w maga­zy­nach cze­kać nawet lata na sprze­daż. W każ­dym litrze soku mają zapas mar­ży na rekla­mę. Już tej zimy może­my spo­dzie­wać się reklam róż­nych waria­cji soków jabł­ko­wych zamiast soku z poma­rań­czy doj­rze­wa­ją­cej gdzieś w Bra­zy­lii. Z mię­sa zro­bią kon­ser­wy i opchną je prę­dzej czy póź­niej. Być może nawet kupią je Rosja­nie jak już znu­dzi im się wła­sna rąban­ka. A może przy oka­zji zakła­dy prze­twór­stwa wymy­ślą nowy pro­dukt. Cho­ciaż­by pol­ską szyn­kę par­meń­ską. Niem­cy mają bar­dzo podob­ną szyn­kę szwar­cwaldz­ką. Sko­ro uda­je się w Niem­czech to może uda się i u nas. Naucz­my się w koń­cu, że na samym wyho­do­wa­niu i sprze­da­niu nigdy nie zro­bi się wiel­kie­go biz­ne­su. Wszy­scy dooko­ła hodu­ją , prze­twa­rza­ją i sprze­da­ją goto­we wyro­by. To obni­ża ryzy­ko biz­ne­so­we i daje zaro­bić dodat­ko­we pie­nią­dze naszej gospo­dar­ce. Wszy­scy na tym zyskamy.

Inwe­stu­jąc pie­nią­dze podej­mu­je­my okre­ślo­ne ryzy­ko gospo­dar­cze. Czy jak mi się pod­wi­nie noga to ktoś mi pomo­że? Zro­bi­cie wiel­ką zrzut­kę na odku­pie­nie miesz­ka­nia któ­re­go nie mogę wyna­jąć? Trze­ba myśleć o dywer­sy­fi­ka­cji, a nie sku­piać się na jed­nym działaniu.

W tym roku zjem tyle samo jabłek co w poprzed­nim. Nie zamie­rzam zmie­niać swo­ich przy­zwy­cza­jeń w imię soli­dar­no­ści, a tym bar­dziej na złość Puti­no­wi. On i tak ma gdzieś mój pro­test. Ci któ­rzy zje­dzą ich wię­cej niż do tej por­ty prze­je­dzą się nimi i w kolej­nych latach nie kupią ich wca­le. Nie będą mogli patrzeć już na jabłka.